A/N: Opowiadanie jest challenge fickiem - stąd main pairing: Dramione.
Słońce
już dawno schowało się za horyzontem, a większość mieszkańców Hogwartu
pochłonął spokojny sen. Tej nocy jednak nie było to dane wszystkim -
znaczna część szóstoklasistów uczęszczających na lekcje eliksirów wciąż
kończyła swoje i tak mierne wypracowania dotyczące Veritaserum.
Zważywszy na zaangażowanie gryfonów przedmiotem - w ich pokoju wspólnym
została już jedynie garść niedobitków, która wciąż liczyła na to, że
zdoła chociaż wymyślić na jutro sensowne usprawiedliwienie, skoro
pisanie szło im tak opornie.
- Nie mam już siły -
powiedział wreszcie zrezygnowany Weasley, rzucając zapisany do połowy
pergamin na blat stolika, omal nie przewracając stojącego na nim
kałamarza.
- Świetnie Ronaldzie, naprawdę gratuluję! - Hermina syknęła, łapiąc sunące ku krawędzi pióro, przy okazji łypiąc groźnie na przysypiającego rudzielca. - Pragnę
ci przypomnieć, że siedzę tutaj z własnej, nieprzymuszonej woli, aby ci
pomóc, chociaż sama zrobiłam to już dawno. Dokładnie tego dnia, w
którym profesor Slughorn wydał nam listę prac semestralnych. - Odpowiedziało jej głośne westchnięcie. - Naprawdę, mógłbyś chociaż udawać! Spójrz na Harry'ego - pracuje sam od samego początku i nie narzeka.
- Dobrze wiesz, że dzieje się tak przez ten cholerny..-
- Słowa!
- Wiem! Cholerny dziennik. Spójrz, Hermiono - mówimy o nim, a on nawet nie raczył odwrócić się w naszą stronę. Jakby nie słyszał.
- To
dlatego, że skupia się na tym, co musi zrobić... w przeciwieństwie do
ciebie! Musisz zacząć myśleć o przyszłości, Ron. Nie zostaniesz nawet
sprzątaczem z trollem w eliksirach. - pouczyła go siódmy raz
dzisiaj, chociaż dobrze wiedziała, że tym razem miał rację. Od dawna
czuła, że z Harrym jest coś nie tak. Ten przeklęty podręcznik pochłonął
go całkowicie! Kątem oka obserwowała go ukradkiem, kiedy śledził palcem
notatki poprzedniego właściciela, dzięki którym udało mu się zdobyć
Felix Felicis. Nie ukrywała tego przed sobą (przed innymi... być może) -
była zazdrosna. Potwornie zazdrosna. O wiedzę, którą w ten sposób
zdobył i o szacunek w oczach nowego nauczyciela. Już pierwszego dnia
Potter stał się oczkiem w głowie Slughorna - popularny i uzdolniony.
Warty uwagi.
- Dobrze wiesz jak ciężko mi się uczyć przy
tak ciężkich treningach. To dlatego tak ciężko proszę cię o pomoc. Całą
energię skupiam na...-
- To zostań sportowcem, Ronaldzie, bo na bycie aurorem nie masz szans.
- skarciła go jeszcze spojrzeniem, zebrała stos wypożyczonych z
biblioteki książek i ruszyła w stronę dormitorium dziewcząt. Nie
oglądając się za siebie, chociaż chciała. Chciała jeszcze raz, tęsknie
spojrzeć na te roztrzepane, rude kłaczyska. Żeby wiedział, że się nie
gniewa, po prostu jest zmęczona. Ale tuż obok czaił się zapatrzony w
kreślone na marginesie litery chłopiec, który przeżył. Kiedyś jej
przyjaciel, ale teraz? Kim właściwie dla niej był? Pewność czuła tylko w
tym, że Harry Potter ją przerażał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz