Zaczarowany
Las witał wiosnę, która powoli odganiała zasypujące go warstwy puchu,
by ustąpiły wynurzającym się ze zmarzniętej ziemi, pierwszym kwiatom.
Słońce delikatnie otulało promieniami zwierzęta budzące się i wychodzące
ze swych nor, obserwując zmiany, które zima postanowiła przynieść
znanym im terenom. Spod brunatnego dywanu jesiennych liści zaczęły
wyłaniać się pierwsze oznaki świeżości nadchodzącej wraz z nową porą
roku - fioletowe krokusy i bielutkie przebiśniegi, niewymagające zbyt
wiele od gleby, na której rosły. Nawet trakt wiodący do Mrocznego Zamku
zaczął zarastać żółtymi listkami podbiału, stając się tak niepozornym,
jak inne drogi, które ukształtowały się na mapach świata. Wraz z
ciepłem wszystko budziło się do życia, dając mieszkańcom Królestwa nowe
perspektywy, nadzieje, rozczarowania i obowiązki. Na nowo rozszerzyły
się tereny atrakcyjne dla myśliwych i zielarzy, wznawiano działania
wojenne, chłopi rozpoczynali sprzątanie swoich gospodarstw.
"Czy
coś się wydarzyło, Rumpelsztyku?" Troskliwy głos Płomyka rozniósł się po
pomieszczeniu, jednak czarnoksiężnik nie odpowiedział. Stał przy jednym
z okien, ze wzrokiem skierowanym w stronę rosnącego w centrum błoni
drzewa wiśni. Kolejny rok za pasem, a więc i kolejny wiek spędzony na
poszukiwaniu drogi do odnalezienia syna, którego utracił przez własną
głupotę i tchórzostwo. Oczy miał puste, myślami błądził gdzieś w
odmętach własnej świadomości, cierpiąc z powodu podjętych przez siebie
decyzji. Trel rudzików wzmógł się niemiłosiernie, ale dziś nie przegoni
ptaków. Były mu one obojętne.
Minęła dłuższa chwila, nim
zdecydował się przysiąść przy kołowrotku, by dać odpocząć własnej
głowie. Od nowa zawinął koniec ostatniej przędzy na szpulkę, po czym
powoli nacisnął na pedał i wszyscy mieszkańcy zamku wiedzieli, że nie wolno mu przeszkadzać.
To nie miejsce i czas dla Ciebie, Płomyku. Zniknij, ucieknij. Nic nie mów, oddychaj i wsłuchaj się w dźwięki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz